Monika Renkas - Pieniądze i relacje.

O Twórcach i ich Arcydziełach (czyli o tym jak kochają dzieci)

(…)

  • A Twórcy tworzą dzieła – dodał Filozof
    (…)
  • Latawiec to jest za małe na dzieło, tylko fabryka to jest dzieło – zapewniła wszystkich Rezolutka.
  • Bo widziałam kiedyś, że w telewizji pokazywali fabrykę, i taki pan mówił, że to jest dzieło rąk.
  • To nie jest dzieło, tylko arcydzieło. Bo arcydzieło drożej kosztuje, a taka fabryka to jeszcze drożej
    kosztuje, chyba jest najdroższa.
  • A moja ciocia zawsze mówiła, że ja jestem najdroższy – oznajmił Entuzjasta.
  • To ty też jesteś arcydziełem?
  • No może. Bo ciocia mówiła, że tak.
  • Jak ty jesteś arcydziełem, to jaki twórca ciebie zrobił? – spytała z protestem w głosie Mała
    Kobietka.
  • Mama i tata!
  • A to oni też są twórcami?
  • Też, bo mnie stworzyli.(…)*

Zatem ustalmy fakty – wszyscy jesteśmy Najdroższymi Arcydziełami naszych Twórców,
zwanych potocznie rodzicami. Można rzec, cóż tam przedszkolaki (autorzy powyższych
wypowiedzi) młode, naiwne, życia nie znają, rozumują trochę, jak Kubuś Puchatek swoim małym
rozumkiem. I to prawda, jest wiele uroczej naiwności w dziecięcych oczach i poglądach, jednak pod tym wszystkim kryje się głęboka miłość do rodziców.

Te młode, nieukształtowane jeszcze, umysły mają przeogromne serca. Dzieci zdolne są
nieświadomie, acz w imię miłości, zrezygnować z własnego życia dla szczęścia czy radości rodzica
lub rodziców. Potrafią to zrobić wybierając nawet swoją ścieżkę zawodową.

Znam osobę, która bez wewnętrznego przekonania do tej decyzji, wybrała zmianę szkoły
ponieważ rodzice patrzyli na nią z przeogromną nadzieją w oczach podczas naboru.

Znam tańczącą dziewczynkę realizującą pasję swojej mamy, która z pewnych powodów
zrezygnowała z tego, co kocha. I teraz córka robi to, czego mama nie mogła.

Dzieci biorą ze swoich rodziców przykład, naśladują, na początku swojego życia traktując
ich jak Bogów. Z czasem stają się coraz mniej zależne, coraz bardziej samostanowiące o sobie.
Jednak zapisy w pamięci komórkowej tego, co przejęły i czego doświadczyły od najbliższych i
najbardziej ukochanych osób, towarzyszą im każdego dnia życia.

Dzieci najbardziej uczą się przez obserwacje a nie przemowy i wykłady mądrych dorosłych,
a potem praktykują, doświadczają naśladując zobaczone postawy. A rodzice zadziwieni niejeden
raz gdy na przykład:

Rodzice zostają wezwani do szkoły, w sprawie potomka. Na miejscu, wychowawczyni, na
osobności, wyłuszcza sprawę kradzieży. Syn przybyłych państwa zabrał bezzwrotnie koledze cenne
pióro. Sprawa się wydała, winowajca przyłapany. Rodzice, skonfundowani rozmową, zszokowani
postawą dziecka pytają – Jak mogłeś??!!! Przecież gdybyś nam powiedział, że potrzebujesz, to
byśmy ci przynieśli z pracy!!!

Przecież bezzwrotne wynoszenie wyposażenia biura do domu nie jest kradzieżą, prawda??
Ale zanim powiemy – dobrze im tak, jaki pan taki kram, zastanówmy się. Każdy z nas
przynależy do jakiejś rodziny, wszystkich nas dotyczy takie zachowanie bo każde z nas, dzieci,
naśladuje z miłością. Nie oceniamy, czy to dobre, czy złe, serce dziecka nie ocenia, tylko kocha.

Takie, w naszym dorosłym życiu sumienie i postawa życiowa, jak nabyte w domu wzorce.
Wewnętrznie jesteśmy lojalni wobec rodziny, bo pragniemy do niej przynależeć. Zatem bezzwrotne
pożyczki mogą być normą w oczach osoby tak wychowanej. I nie ma co czynić zarzutów
moralnych ani jednej, ani drugiej stronie.

Być może kiedyś, nie było innej możliwości, i któryś z naszych przodków przetrwał dzięki
takiej postawie, i przeżył, przekazał życie dalej i ono dzięki naszym rodzicom dotarło do nas.

Nie trzeba nawet daleko sięgać, za komuny, przetrwanie wielokrotnie oznaczało
kombinowanie, kanciarstwo, przekręty. Wszyscy mamy w genach potrzebę przetrwania, a warunki
zewnętrzne różne.

Zatem zanim ocenimy naszych rodziców w kategoriach dobra i zła, popatrzmy na ich losy,
zanim zarzucimy im bycie niewłaściwym, popatrzmy dzięki czemu przetrwali i co mogli. To lepsze,
niż utyskiwanie na nieotrzymane wykształcenie, czy nikły majątek. A przede wszystkim,
pamiętajmy, że oni też są Arcydziełami swoich Twórców, a ich rodzice Arcydziełami poprzednich i
tak dalej, i tak dalej…

*Fragment tekstu pochodzi z „Gdy Sokrates ma 5 lat”, rozdział – „Radość tworzenia”. Książka jest
zapisem rozmów dziennikarki z pięcio- i sześciolatkami, zarejestrowanych w ramach audycji
„Świat w oczach dziecka”, emitowanych w Programie III Polskiego Radia w latach 70-tych.